Obóz klimatyczny na lanzarote
Podsumowanie obozu na Lanzarote
20 listopada, czyli data wylotu i rozpoczecia naszego obozu, to wyczekiwany z niecierpliwością moment przez uczestników, a jeszcze bardziej przez trenerów Team Karaś. Kiedy w Polsce zaczyna się robić coraz chłodniej, deszczowo i ponuro, kiedy treningi rowerowe coraz częściej przenoszą się na trenażer, a bieganie po ciemku to walka o przetwanie… Każdy tęskni za słońcem i marzy, żeby przenieść się w takie miejsce… jak wyspa Lanzarote!
Lanzarote oferuje sportowcom naprawdę świetne warunki do treningu. W okresie naszej polskiej jesieni i zimy panują na wyspie stabilne warunki pogodowe: temperatura powietrza wynosi ok. 20 stopni i isnieje niewielkie prawdopodobieństwo opadów (17 dni deszczowych/rok). Utrudnieniem dla kolarzy może okazać się silny wiatr, ale ten był dla nas niezwykle łaskawy.
Wyspa kryje w sobie wiele atrakcyjnych miejsc turystycznych, które ukształtowała natura i niejednokrotnie ulepszył lokalny słynny artysta Cezar Manrique. Wiele z nich stało się celem naszych kolarskich wycieczek i treningów. Zachwytom po wjeździe na Mirador del Rio czy do Parku Timanfaya nie było końca. Dużym atutem wyspy był dla nas niewielki ruch uliczny, który dawał duży komfort podczas jazdy na rowerze.
Amatorzy pływania także nie mieli na co narzekać. W naszym hotelu mieliśmy przyjemność trenować na nowoczesnej, odkytej, 50-ciometrowej pływalni. Rozgrzewając się przed treningiem mogliśmy podziwiać ujmujące wschody słońca z widokiem na ocean. Później wskakiwaliśmy do ciepłej wody, a niejednokrotnie od góry przypiekało nas jeszcze słońce. Cieżko wymarzyć sobie lepsze warunki do pływania:) Jednak dla urozmaicenia popołudniami realizowaliśmy także jednostki treningowe w oceanie. Tutaj pływaliśmy już w piankach, bo temperatura wody wynosiła ok. 20 stopni.
Bieganie po szerokim deptaku usytuowanym wzdłuż oceanu to także obowiązkowy punkt programu. Tutaj nawet zwykłe rozbieganie nabierało innego wymiaru, a sprawność biegowa wychodziła jakoś lepiej niż zawsze. Jedna z wycieczek biegowych zakończyła się wspinaczką na okoliczny wulkan, z którego rozpościerał się obłędny widok!
Każdy dzień mijał niezwykle intensywnie, a licznik spalanych kalorii pędził jak szalony. Jednak chyba nikomu nie udało się wrócić z deficytem na wadze, gdyż kuchnia serwowała same specjały, którym nie sposób było się oprzeć. Nasze kolacje zaczynały się o 19 i nieraz kończyły o 23… Czas mijał nam błogo i zdecydowanie za szybko.
Podsumowanie tygodnia w liczbach:
Grupa SWIM:
Pływanie w basenie: ok. 17,5 km
Pływanie w oceanie: ok. 7 km
Grupa TRI:
Pływanie w basenie i oceanie: ok. 20 km
Bieganie: ok. 30 km
Kolarstwo: ok. 260 km